niedziela, 3 maja 2020
Z natury jestem mało społeczną osobą i relacje międzyludzkie od zawsze są dla mnie sporą zagwozdką, ale od lat już obserwuję bardzo ciekawe zjawisko zwłaszcza u nas Polaków. Normalnie się nie lubimy, zazdrościmy i obgadujemy, ale gdy ktoś obraża nas jako naród lub na przykład rzuca kłody pod nogi bratu z którym od dzieciństwa prowadzimy wojnę to potrafimy się zjednoczyć, działać razem, bronić, drapać, odejmować sobie od ust, godzinami szukać wyjścia z trudnej sytuacji. Również teraz gdy świat sporo zwolnił i jednych uziemił w domu, a drugich wystawił na pożarcie wirusowi każdego dnia dostajemy dowody, że wśród nas są jeszcze dobrzy ludzie, a my wciąż w trudnych chwilach potrafimy być razem, wspierać się, rozumieć, pomagać i wszystko to robić za darmo, bez poklasku czy uznania w mediach społecznościowych. I chociaż od kiedy zaczęłam odrabiać lekcje z moim dzieckiem w końcu nabrałam większego szacunku do pracy nauczycieli, to jednak teraz bezapelacyjnie największymi bohaterami są lekarze, pielęgniarki, salowe, ratownicy medyczni oraz inni pracownicy szpitali, którzy poświęcają się by walczyć z okropnym wirusem oraz ratować życia ciężko chorych i umierających. Dlatego bym i ja mogła pomóc w tym ciężkim boju dziś przygotowałam małą listę rzeczy, które możecie kupić by wesprzeć naszych bohaterów. Jako, że nie mieszkam w Polsce dziś pomóc chce angielskiemu NHS, z którego usług miałam okazję korzystać podczas porodu pięć tygodni temu i będę dozgonnie wdzięczna ich pracownikom za wsparcie oraz pomoc w tych ciężkich czasach. Zapraszam!
1. ASOS DESIGN unisex oversized charity t-shirt with heroes print (£20)
Wygodna, bawełniana koszulka z dużym napisem Heroes od frontu oraz uroczym serduszkiem na plecach. Zysk z jej sprzedaży zostanie przeznaczony dla naszego lokalnego szpitala (Barnsley Hospital) oraz Univeristy College London Hospitals Charity UK. Odpowiednia zarówno dla mężczyzn jak i kobiet, w neutralnym kolorze, powinna przypaść do gustu każdemu.
2. Gingerbread Hero (£1)
Lubicie słodycze? Nie czekajcie do Bożego Narodzenia i już dziś kupcie tego uroczego piernikowego ludzika, który wygląda tak cudownie, że aż żal go zjeść! Zyski z jego sprzedaży zostaną przeznaczone dla NHS Charities Together COVID-19 Urgent Appeal. Jak widać nie trzeba wydawać fortuny by pomóc innym, a ile z tego radości i przyjemności!
3. Nursem Hand Cream (£9.99)
Skoro jesteśmy na blogu urodowym, nie mogło też zabraknąć tego po co normalnie tu zaglądacie czyli kosmetyków. Nursem to krem do rąk zawierający sporo świetnych składników między innymi takich jak glicerynę, niacynamid, miód manuka, alantoinę, kwas salicylowy, prowitaminę B5 czy witaminę E. Jeśli go kupicie producent kolejną sztukę produktu przeznaczy dla pielęgniarek. Teraz jak nigdy nasze dłonie potrzebują nawilżenia gdy znacznie częściej je myjemy oraz aplikujemy wysuszający alkohol więc kolejny raz łączymy przyjemne z pożytecznym.
4. Peacci Rainbow Nail Art Kit (£50)
Gdy już porządnie nawilżycie swoje dłonie to by troszkę poprawić sobie nastrój możecie również samodzielnie wykonać manicure. Koniecznie pomalujcie paznokcie na różne kolory! Możecie wtedy skorzystać z zestawu pięciu lakierów Peacci w odcieniach tęczy, która ostatnio wzeszła na naszych oknach by okazać wsparcie oraz wdzięczność tym, którzy na froncie ryzykują życie by pomóc innym. Kupując go macie pewność, że £5 zostanie przeznaczone dla NHS. Tak wykonany manicure na pewno będzie Ci często przypominał, że nawet teraz coś pięknego czai się za rogiem.
5. Kartka z napisem : Thank You by Chiara Perano
Artystka oferuje kartkę ze słowem "Dziękuję" napisanym w trzech językach, którą sama zaprojektowała specjalnie na tę okazję. Możecie ją pobrać za darmo na jej stronie i podarować komu tylko zechcecie: pielęgniarce, listonoszowi, ekspedientce czy kurierowi. Jedyne o co prosi to wpłacenie dowolnej kwoty dla jej lokalnego szpitala, który bardzo potrzebuje ubrań ochronnych. Jak to zrobić oraz gdzie pobrać tą wspaniałą kartkę dowiecie się gdy klikniecie w link wyżej. Ja już swoją mam!
Mam nadzieję, że znaleźliście coś dla siebie i razem ze mną weprzecie naszych bohaterów oraz potrzebujących w tych ciężkich czasach. Dużo zdrowia Kochani!
piątek, 10 kwietnia 2020
Przyszedł czas na kolejny post z serii Kolorówka Miesiąca. Od razu zaznaczę, że nigdy nie byłam super eko czy zero waste (chociaż staram się jak mogę by nie zanieczyszczać naszej planety), nie lubię też skrajności i nigdy nie usłyszycie ode mnie, że naturalne kosmetyki są dużo lepsze od całej reszty dostępnej na rynku. Ostatnio jednak zainteresowałam się ideologią #cleanbeauty czyli tłumacząc to na język polski "czyste" piękno. Trend ten nie ma jeszcze oficjalnej definicji, ale jego kluczowe zasady to produkcja kosmetyków dla nas bezpiecznych, zawierających jak najwięcej naturalnych składników przy jednoczesnym ograniczeniu szkód nie tylko dla ludzi, ale i dla planety. To znaczy przestawienie się na stosowanie materiałów przeznaczonych do recyklingu lub zupełna rezygnacja z opakowań. Ważne też by przy wytwarzaniu konkretnego produktu nie ucierpiało żadne istnienie. I nie mam tu na myśli tylko zwierząt, ale również ludzi czyli pracowników i społeczeństwo, które uczestniczy w jego powstaniu od uprawy roślin, po produkcję oraz dostawę. Oczywiście sama dopiero zaczynam interesować się tym tematem więc jeszcze mi daleko do bycia specjalistką i nie twierdzę też, że kiedykolwiek nią zostanę. Na razie jednak bardzo intensywnie poszukuję produktów wpisujących się w ideę clean beauty, dlatego w tym miesiącu w mojej kolorówce starałam się umieścić jak najwięcej tego typu kosmetyków. Zapraszam!
PODKŁAD
INIKA Organic Certified Organic BB Cream (166 zł lub 30 GBP)
Marka INIKA Organic intryguje mnie od bardzo dawna i chociaż głównie słynie ze swoich sypkich podkładów mineralnych, ja nie za bardzo lubię tego typu formuły, postanowiłam więc przetestować ich krem BB. Niestety nigdzie nie dostałam odcienia, który od początku mnie interesował czyli Nude więc zdecydowałam się na bardziej żółty, jaśniejszy: Cream. Na szczęście nie wygląda on aż tak źle na mojej twarzy oraz całkiem dobrze się dopasowuje do naturalnego koloru cery i mogłabym nawet przy nim pozostać na dłużej jednak problem leży gdzie indziej. Jak na razie nie udało mi się znaleźć patentu na ten produkt, który na mojej cerze bardzo szybko zaczyna się świecić, spływać i ważyć. Dlatego jeszcze nie wydam werdyktu, a z ostateczną recenzją na pewno tu do Was wrócę za jakiś czas. Mam nadzieję, że jednak będzie pozytywna.
KOREKTOR
Hourglass Airbrush Vanich Concealer ( 159 zł 32 GBP)
Kolejny produkt marki Hourglass, który od razu trafił do grona ulubieńców! Jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o korektory, bo rzadko, który nie zbiera się w moim pierwszych zmarszczkach, które obecnie najbardziej widoczne są pod oczami. Ten ani trochę mnie nie zawiódł i nie żałuję iż ostatecznie dałam się skusić na jego zakup. Recenzja tego produktu już znajduje się na blogu więc jeśli chcecie zobaczyć jaki odcień sobie wybrałam oraz co jeszcze mnie w nim zachwyciło to odsyłam Was właśnie do niej o tutaj:
NAJLEPSZY KOREKTOR JAKI ZNAM? NAJNOWSZY HOURGLASS VANISH AIRBRUSH CONCEALER W ODCIENIU BIRCH.
PUDER
Hourglass Veil Translucent Powder (209 zł lub 45 GBP)O tym produkcie pisałam Wam jeszcze kilka dni temu. Rzadko chwalę pudry sypkie, ale ten zdecydowanie należy do najlepszych jaki miałam! Pięknie wykańcza makijaż, rozświetla, bluruje pory i wygładza cerę. Jest tak dobry, że wybaczam mu nawet jego wysoką cenę. Pierwszy raz też na rzecz tego typu kosmetyku porzuciłam wszystkie pudry w kamieniu, które zdecydowanie należą do moich ulubionych. Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej na jego temat zapraszam tutaj:
HOURGLASS VEIL TRANSLUCENT SETTING POWDER- JAK SPISAŁ SIĘ NA MOJEJ TŁUSTEJ SKÓRZE? CZY WARTO WYDAĆ NA NIEGO 200 ZŁ?
RÓŻ
Youngblood Mineral Radiance|Splendor ( 185 zł lub 25 GBP)
Jeśli interesują Was kosmetyki mineralne to zdecydowanie powinniście przyjrzeć się właśnie marce Yougblood, której produkty pierwotnie przeznaczone były dla pacjentów po inwazyjnych zabiegach medycznych i estetycznych. Słynie ona głównie z dobrej jakości kosmetyków do makijażu, mineralnych składów, starannie zmielonych formuł oraz minimalistycznych, wyglądających naprawdę luksusowo opakowań. Produkty te nie zapychają porów, nie podrażniają skóry i dają naturalne wykończenie. Ja już od jakiegoś czasu męczę ich Mineral Radiance, który w samym środku umieszczony miał piękny rozświetlacz. Niestety zużyłam go dawno temu, a teraz tylko staram się wykończyć resztę. Sięgam po ten produkt z przyjemnością, bo wygląda na skórze po prostu pięknie! Jego intensywność można stopniować i raczej nie zdarzyło się by kiedykolwiek zrobił mi "krzywdę", chociaż pigmentację ma naprawdę świetną! Trzyma się na mojej cerze cały dzień bez zarzutu, nie zapycha jej oraz nie wysusza. Szukałam już kolejnego opakowania tego kosmetyku, bo na pewno będę za nim tęsknić jak tylko się skończy. Zdecydowanie polecam!
BRWI
L'oreal Micro Tattoo Brow Artist (32 zł lub 9.99 GBP)Skoro bardziej naturalne kosmetyki to i bardziej naturalne brwi. W tej kategorii nie posiadam jeszcze produktu ze składem bliższym ideologii #cleanbeauty, ale postanowiłam w końcu zużyć marker od L'oreal czyli Micro Tattoo Brow Artist. Pordukt ten lubię za naprawdę delikatne podkreślenie brwi. Świetnie się nada w sytuacji gdy nie macie czasu i wykonujecie makijaż na szybko, bo zdecydowanie podkreśli włoski oraz nada im koloru, ale zrobi to w bardzo naturalny sposób bez efektu przerysowania. Pisak ten posiada też fajną, wygodną końcówkę i mimo iż stosuję go od dłuższego czasu jeszcze się nie wyczerpał więc wydajność również oceniam na plus. Zdecydowanie polecam spróbować jeśli wolicie bardziej autentyczny, lekki efekt na swoich brwiach.
TUSZ DO RZĘS
Maybelline Lash Sensational Mascara (36.99 zł lub 8.99 GBP)
Niestety również nie posiadam jeszcze tuszu z naturalnym składem więc w tym miesiącu najczęściej sięgałam po Maybelline Lash Sensational Mascara. Do jego zakupu już jakiś czas temu skusiła mnie masa pozytywnych recenzji i chociaż bardzo lubię tą fajną szczoteczkę to jednak sam produkt uważam za słaby. Na początku miałam nadzieję, że z czasem tusz trochę wyschnie i nie będzie mi już tak uprzykrzał życia, ale to niestety nie nastąpiło. Za każdym razem gdy próbuję aplikować go na rzęsy brudzi wszystko dookoła oraz brzydko się odbija na powiece. Naprawdę bardzo ciężko mi zużyć ten produkt do końca i na pewno nie kupię go ponownie.
W życiu bym się nie spodziewała, że naturalny efekt jaki otrzymałam po zastosowaniu wyżej pokazanych kosmetyków tak bardzo przypadnie mi do gustu. Szkoda tylko, że trwałość tego makijażu pozostawia wiele do życzenia i muszę jeszcze wymyślić jakiś sposób na krem BB od INIKIA Organic by dobrze wyglądał chociaż przez pierwsze kilka godzin. Poza tym mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się znaleźć więcej marek oferujących kosmetyki nietestowane na zwierzętach oraz wpisujące się w ideologię #cleanbeauty. Za kilka miesięcy na pewno będzie ich na moim blogu więcej i oby doczekały się tylko pozytywnych recenzji. Liczę na to, że znaleźliście coś ciekawego dla siebie i do następnego miesiąca!
niedziela, 29 marca 2020
Pisałam Wam, że jeszcze kiedyś tu wrócę z recenzją produktów Tʜᴇ Iɴᴋᴇʏ Lɪsᴛ? Obecnie jest to jedna z moich ulubionych marek kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Lubię ją za minimalistyczne, fajne opakowania, podejście do klienta, zachowanie niskich cen przy jednoczesnym zastosowaniu ciekawych oraz skutecznych składników aktywnych. Pod moim dachem znajdziecie całą rodzinkę kosmetyków od Tʜᴇ Iɴᴋᴇʏ Lɪsᴛ i każdy się u mnie sprawdził. Jeszcze ani razu nie żałowałam, że zainwestowałam w ich produkty i mam nadzieję iż się to nigdy nie zmieni. Dziś przychodzę do Was z recenzją jednego z najnowszych kosmetyków marki czyli Oᴀᴛ Cʟᴇᴀɴsɪɴɢ Bᴀʟᴍ (£9.99). Jest to balsam myjący oraz maseczka w jednym. Zapraszam!
Wyżej chwaliłam opakowania Tʜᴇ Iɴᴋᴇʏ Lɪsᴛ i w tym przypadku dostajemy kartonik przy którym chciałabym się na chwilę zatrzymać. Obecnie macie możliwość rozerwania go, a we wnętrzu znajdziecie porady, odpowiedzi na nurtujące pytania lub przykłady z czym można łączyć zakupiony przez nas produkt by osiągnąć lepsze efekty. Oczywiście nie wspominając już o takich informacjach jak skład, przykładowa rutyna pielęgnacyjna, jak i kiedy stosować dany kosmetyk, dla jakiej cery jest przeznaczony oraz co zawiera. Według mnie to naprawdę super pomysł i wielki krok do przodu jeśli chodzi o nudne, nikomu niepotrzebne kartoniki, które prócz listy INCI oraz masy obietnic nie zawierają niczego ciekawego. Ponarzekać jednak mogę na zgrabną, miękką tubkę, która niestety posiada według mnie nieco zbyt mały otwór, utrudniający wydobycie balsamu (150 ml). Jest on gęsty i bardzo treściwy, niczym maść dlatego przydałaby się tu nieco większa dziurka, choć też nie myślcie, że muszę stawać na opakowaniu by wydobyć coś z jego wnętrza. Poza tym produkt szybko rozpuszcza się pod wpływem ciepła dłoni i dzięki temu nie miałam żadnego problemu z rozprowadzeniem go na twarzy. Zapach? Na pewno bardzo delikatny, naturalny, ledwo wyczuwalny. W składzie balsamu znajdziecie 3% oleju z ziaren owsa, który wygładza oraz pomaga w utrzymaniu nawilżenia skóry i redukowaniu zaskórników, ale także 1% proszku owsianego redukującego zaczerwienienia oraz podrażnienia cery.
Producent zaleca stosować Oᴀᴛ Cʟᴇᴀɴsɪɴɢ Bᴀʟᴍ rano i/lub wieczorem oraz jako maseczkę pozostawiając na 10 minut. U mnie jest on stałym bywalcem przy usuwaniu makijażu, zanieczyszczeń, filtra czy serum po całym dniu ich noszenia na twarzy. Na opakowaniu jest informacja, że wymaga aplikacji na mokrą skórę i faktycznie tak znacznie lepiej się u mnie spisuje. Stosuję do tego zwykłą wodę termalną lub po prostu ochlapuję cerę wodą, wmasowuję balsam, a następne usuwam go mięciutką ściereczką. Produkt dosłownie w kilka sekund rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia, makijaż oraz nadmiar sebum! Pozostawia po sobie gładką oraz miękką skórę, ale też od czasu do czasu lekką mgłę na oczach. Dlaczego zdarzało się to tylko sporadycznie i co miało na to wpływ? Naprawdę nie wiem :)
Czy polecam stosować balsam jako maseczkę? Oczywiście! Zwłaszcza gdy szukacie uspokojenia, ukojenia i nawilżenia cery. Nie są to jakieś długotrwałe, robiące wrażenie efekty, ale jako posiadaczka mocno przetłuszczającej się skóry zdecydowanie posiadam zbyt dużo produktów mocno oczyszczających i wysuszających więc tego typu kosmetyk w mojej kosmetyczce to coś czego zdecydowanie potrzebowałam.
![]() |
Źródło |
Jeden z najlepszych kosmetyków do usuwania makijażu oraz mycia twarzy jaki miałam! Tak właśnie podsumuję recenzję Oᴀᴛ Cʟᴇᴀɴsɪɴɢ Bᴀʟᴍ od Tʜᴇ Iɴᴋᴇʏ Lɪsᴛ. Skuteczny, delikatny, tani oraz posiadający fajne, pomysłowe opakowanie. Zdecydowanie polecam każdemu mimo iż producent zaleca go głównie cerze normalnej oraz wrażliwej. Ja na przykład bardzo nie lubię się z olejkiem ze słodkich migdałów, a tutaj mimo iż jest na pierwszym miejscu w składzie wcale nie robi mi krzywdy. Kolejny raz muszę napisać, że gdybym nie była uzależniona od testowania nowych kosmetyków to ten produkt na pewno zagościłby w mojej łazience na bardzo długo. Polecam raz jeszcze!
Skład: Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Cetearyl Alcohol, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Avena Sativa (Oat) Kernel Oil, Candelilla Cera (Cire de candelilla), Silica, Sorbitan Stearate, Tribehenin, PEG-60 Almond Glycerides, Avena Sativa (Oat) Kernel Flour, Aqua (Water/Eau), Benzyl Alcohol, Phenoxyethanol, Lecithin, 1,2-Hexanediol, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Biosaccharide Gum-4, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil.
Subskrybuj:
Posty (Atom)