W końcu udało mi się znaleźć troszkę czasu na napisanie posta. Ciężki tydzień już za mną i w następnym tylko cztery dni pracy, a później długi weekend :) Będę miała troszkę więcej czasu na recenzje i odwiedzenie Waszych blogów. A dzisiaj przygotowałam posta o mleczku pod prysznic, które przywiozłam ze sobą z Polski. Kiedyś dostałam próbkę od koleżanki i zakochałam się w nim już po pierwszym użyciu. Pewnie świetnie znacie ten produkt, ale skoro jesteście ciekawe co ja o nim sądzę, serdecznie zapraszam :)
OD PRODUCENTA
SKŁAD
POJEMNOŚĆ
250 ml
CENA
7.99 zł
MOJA OPINIA
Uwielbiam zapach tego mleczka. Ma w sobie coś delikatnego, jak mydełko i roznosi się po całej łazience. Moja skóra pachnie nim jeszcze długi czas po kąpieli. Posiadam wszystkie warianty zapachowe, ale jak na razie tylko ten udało mi się przetestować. O innych wspomnę na pewno w jakimś poście o denku.
Producent umieścił nasze mleczko w plastikowym, miękkim opakowaniu, podobne mają żele z Nivea. Łatwo je przycisnąć i myślę, że nie będę miała problemu z wydobyciem produktu nawet przy samym końcu. Zamykane na typowy klik, bardzo łatwo się otwiera i nie musimy używać do tego zębów :) Szkoda, że nie możemy kontrolować ile produktu zostało w środku, bo przez mocno biały plastik nie jesteśmy w stanie nic zobaczyć. Nawet pod światło :) Z tyłu opakowania znajdziemy wszystkie przydatne informacje takie jak: skład, pojemność, dane producenta i krótki opis produktu, który umieściłam powyżej.
Konsystencja jest typowa jak dla mleczka, troszkę gęsta i świetnie się pieni, gdy tylko naniesiemy ją na zwilżone ciało. Naprawdę wystarczy niewielka ilość by umyć się porządnie od stóp do głów, a mimo wszystko produkt szybko znika i myślę, że niebawem się skończy. Minusik więc za wydajność.
Wiem, że wiele z was nie wierzy w obietnice producenta, który próbuje nam wmówić, że po użyciu takiego cudownego mleczka nie będziemy musiały używać balsamu. Bo przecież kosmetyk jest tylko kilkanaście sekund na naszym ciele i nie jest w stanie jej nawilżyć po tak krótkim czasie.Widziałam setki komentarzy o balsamie pod prysznic z Nivea, że wystarczy użyć najtańszego smarowidła i umyć się nim pod prysznicem, a efekt będzie ten sam. Może i tak, nie biegłam do sklepu i nie sprawdzałam tego, tylko po to żeby udowodnić całej reszcie jacy są głupi, że wydali pieniądze na taki bubel. Każdy robi to co lubi. Balsam Nivea kupiłam, bo chciałam spróbować i wcale nie uważam, że były to pieniądze wyrzucone w błoto. Pragnę także podkreślić, że napisałam pozytywną opinię nie dlatego, że dostałam produkt za darmo ( bo nie dostałam), tylko naprawdę uważam, że to fajne rozwiązanie dla takiego leniucha jak ja. Z tym mleczkiem jest bardzo podobnie. Tylko tutaj producent wspomina o tym, że zawiera ono składniki balsamu i nie obiecuję, że nie będziemy musieli się już smarować niczym więcej. Ja jednak z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że moja skóra dzięki Luksji jest fajnie nawilżona, miękka i bez tłustej powłoczki. Staram się używać masła każdego dnia, ale nawet jeśli przez kilka wieczorów zapomnę o nim, mleczko sprawia, że mimo wszystko nie zauważam żadnych oznak przesuszenia. Naprawdę stuprocentowo spełnia swoje zadnia dobrze myjąc i nawilżając. Oczywiście skład nie jest zachwycający, ale czego możemy wymagać od produktu za 8 złotych?Jak dla mnie bardzo fajne mleczko i nawet gdy wykończę zapasy to pewnie i tak kiedyś jeszcze sięgnę po niego.
PODSUMOWANIE
Plusy:
- ładny zapach
- fajna, lekka konsystencja
- wygodne opakowanie
- widoczne efekty nawilżenia
- duża ilość piany
- niska cena
- dostępne w czterech różnych wariantach
Minusy:
- wydajność
- skład
Buziaczki :*
Ocena: 9/10