Mam na imię Magdalena i jestem uzależniona od social mediów. Nie potrafię żyć bez telefonu, a bardziej precyzyjnie bez Internetu. Oczywiście wyznanie to wyolbrzymiam, ale nie macie wrażenia, że troszkę za dużo w naszym życiu jesteśmy "podłączeni"? Nieustannie zasypuje się nas przykrymi wiadomościami, reklamami z cudownymi preparatami, które koniecznie musimy mieć by przeżyć czy prywatnymi sprawami, w których co pięć minut przed oczami mam posty znajomej, która pokazuje co kupiła, co je, gdzie ćwiczy i jaką ma minę gdy robi ... obiad. Ostatnio przeczytałam o czymś takim jak Unplugging Day, czyli dzień, w którym staramy się przetrwać bez Internetu, telefonu i Facebooka. Myślicie, że da się? Czy pamiętacie dobę, w której ani razu, choćby na chwilę nie zajrzałyście na Fb czy Instagram? Ciężko taką znaleźć prawda? Wiecie, że ludzi będących non stop online nazywa się bezrobotnymi lub nieszczęśliwymi (nie wiem co gorsze)?